Sklep Fundacji Canis

 sklep3

Sklep Fundacji Canis, gdzie kupisz upominki, ozdoby, antyki, przedmioty artystyczne, malarstwo, linoryt - cały dochód przeznaczony jest na pomoc dla zwierząt. Kup sobie prezent i wspomóż zwierzaki.

 

 

Fundacja Canis na Allegro

nasze aukcje allegro1

Zapraszamy na nasze aukcje:   Allegro

1% podatku dla zwierząt numer KRS: 0000128172

Upitax new uruchom2

koty i kotkiKoty z klasztorów Pod niebem Hellady

Od kilku lat początek czerwca oznacza dla mnie, że nadszedł czas na prawdziwą próbę charakteru, jaką jest wyjazd do Grecji na rajd Akropolu. Najtrudniejsza i owiana legendą eliminacja rajdowych samochodowych mistrzostw świata przyciąga mnie jak magnes i za każdym razem dostarcza swoistego katharsis. Kilka dni w morderczym upale, wysoko w górach, wznoszących się wprost z morza i kurzu wzbijanego przez pędzące samochody, to przeżycie jedyne w swoim rodzaju. Wyprawa zawsze obfituje w niespodziewane zdarzenia i przygody. Staram się jednocześnie poznać jak najlepiej kraj bogów Olimpu. W tym roku miałem okazję spotkać bardzo charakterystycznych mieszkańców Grecji. Oczywiście były to koty. Koty niezwykłe. Koty z klasztorów. Monastyry, których setki rozsiane są po terytorium Hellady, to swoiste małe państwa, gdzie prawo i rytm życia wyznacza Bóg. Niektóre małe jak wiejskie chaty, inne - wielkie świątynie zamieszkałe przez kilkuset mnichów. Klasztorny rygor często odcina jego mieszkańców od otoczenia, jednak są i takie, które służą jako atrakcje turystyczne.

Atos, mnisi i koty

Dwa najbardziej magiczne skupiska klasztorów to słynne Meteory w okolicy Kalambaki oraz Atos - trzeci ząb półwyspu Chalkidiki. Atos to państwo w państwie, z granicą, wizami, zamknięte dla przeciętnego turysty. Trafia tam tylko ten, kto wie, po co przybył i ma wystarczająco dużo samozaparcia i cierpliwości, żeby zdobyć wizę. Dla pozostałych są wycieczki statkiem wokół półwyspu. Najosobliwszą cechą tego azylu mnichów jest to, iż na jego teren nie może wtargnąć żadna istota płci żeńskiej, większa od drobiu. Przestrzegany z całą surowością zakaz czyni leżące u stóp góry Atos klasztory doskonale odpornym na pokusy cywilizacji Zachodu światem. Ale są pewne istoty, która bezkarnie mogą łamać ów zakaz i zakradać się w serca medytujących. To koty, a ściślej mówiąc kotki. Nie wiadomo, czy to "palec boży", diabelski żart czy po prostu pragmatyzm, ale wśród starych murów klasztorów pełno jest kotów. Podobno ich natura wydała się tak czysta, że znalazły tu azyl. A może po prostu zyskały uznanie ich łowieckie zdolności, dzięki którym liczebność gryzoni utrzymuje się w rozsądnych granicach? Jedno jest pewne: Atos, mnisi i koty to nierozerwalne elementy półwyspu. Życie "braci mniejszych" wśród mnichów to niemal idylla, choć nikt ich tutaj nie rozpieszcza. Mają jednak spokój, poczucie bezpieczeństwo i tyle wolności, ile zapragną. Wylegując się na słońcu, rozmyślają o tym wszystkim, co je otacza i wydają się szczęśliwe, o czym można się przekonać patrząc im w oczy. Oczy, które bywają niebieskie, zielone, różnokolorowe, ale zawsze magiczne. Takie spojrzenie koty mają tylko tutaj. One same różnią się dość znacznie od naszych dachowców. Są bardziej smukłe i delikatne. Sylwetką przypominają koty syjamskie. Charakterystyczne jest to, że nie znajdzie się tutaj dwóch kotów o tym samym rysunku na futrze. "Mozaika kolorów" to najlepsze określenie typowego kociego mieszkańca Atos.

Mistyczne zwierzęta

Niekiedy zdarza się, że kot wkrada się w sferę sacrum i podgląda swoich opiekunów, jak misternie malują ikony; zapada w letarg, gdy odprawiane są liturgie. To niezwykły widok, gdy kot wydaje się rozumieć mistyczność obrzędów i gdy zachowuje się adekwatnie do sytuacji. Tutaj jest to codziennością. Stare mury, zaułki i wykute w skałach uliczki to "naturalne" środowisko kotów-mnichów. Dobrotliwe, brodate twarze popów i miseczka strawy to cały ich świat. Rozrywką jest upolowanie myszy czy zabawa w chowanego wokół drewnianych zabudowań otaczających klasztor. Nigdzie się nie spieszą, nie przejmują upływającym czasem. Dni spędzają na medytacji w promieniach słońca bądź w kojącym chłodzie cienia rzucanego przez wieżę świątyni. Po kilku godzinach przestaje się tu zauważać brak wszelkich zdobyczy cywilizacji, zegarek wydaje się zbędnym bibelotem, zaczynamy stapiać się z tym miejscem. Stajemy się powoli jak koty, które będąc tu, zrozumiały sens życia... a może to one go tutaj sprowadziły.

Koty z Meteorów

Zdecydowanie inny rytm życia mają koty z "wiszących klasztorów" Meteora. To bardzo popularna atrakcja turystyczna, i choć tylko część klasztorów jest otwarta dla zwiedzających, wydaje się, że turyści to stały element krajobrazu. Koty zamieszkujące klasztory żyją według rozkładu przyjazdu autokarów. Wraz z pierwszą wycieczką pojawiają się nie wiadomo skąd i ocierając o nogi przyjezdnych, domagają się poczęstunku. To bardzo skuteczna metoda, o czym świadczy kondycja kotów. Więcej jest tutaj podobnych do polskich dachowców przedstawicieli kociego rodu. Prawdopodobnie część z nich to potomkowie "przyjezdnych". Koty z Meteorów to kosmopolici potrafiący "dogadać" się z nawet najbardziej egzotycznymi turystami. Za nic sobie mają rygory klasztorne i ich przestrzeganie. Nauczyli ich tego zwiedzający, dokarmiając czym popadnie każde napotkane zwierzę. Potrafią za to jak nikt inny zachęcić do zakupu przewodników, pamiątek, obrazków. Żadna reklama nie zwabi tylu gości co mały kotek bawiący się pękiem breloków. Ale te koty mają tez drugą naturę. Zanim pojawią się pierwsi turyści, potrafią uszanować mistyczność miejsca, które dzielą z mnichami, i stąpając na palcach, przechadzać się korytarzami średniowiecznych klasztorów. Zatrzymają się czasem w zadumie przed relikwią i odchodzą nie wiadomo dokąd, tak jak nie wiadomo skąd przyszły. O świcie, wracając z polowania, usiądą na moment, żeby zachwycić się pięknem okolicy. Trudno odgadnąć, o czym wtedy myślą, ale patrząc na nie, ma się wrażenie, że bardziej niż turyści rozumieją, po co tu się zjawiły, i dlaczego zostały. U stóp Olimpu

Wracając znad Morza Jońskiego zatrzymałem się w Pantalejmonas, u stóp masywu Olimpu. Najstarsza w tej części Grecji zamieszkała wioska słynie z dwóch rzeczy: najdroższej ziemi w Grecji i niepowtarzalnego nastroju. Tutaj czas zatrzymał się setki lat temu. Rozsypujące się prastare domy kontrastują z odrestaurowanymi budynkami. Wszędzie zieleń drzew, czerwień dachówek i kamienne ściany budowli. W środku kościół i mała restauracja schowana pomiędzy drzewami. Widok na morze z wysokości kilkuset metrów. Bajka. Ale także to miejsce bez kotów nie byłoby tym, czym jest. To one nadają mu tajemniczości i magii. Przechadzają się, nie zwracając na nic uwagi. Mają swoje sprawy. Żyje ich tu kilkanaście. Każdy w innym kolorze i o innym usposobieniu. Jedne płochliwe, inne nawiązują przyjaźń już po kilku chwilach. Niesamowite było podglądanie ich życia codziennego, zwyczajów, dróg, kłótni, czułości. W pewnym momencie wydawało mi się, że to one obserwują mnie i zastanawiają się, czego mogę od nich chcieć. A ja chciałem je tylko zrozumieć. Miałem być tutaj pół godziny. Spędziłem cztery i wciąż nic nie wiem o życiu greckiego kota. Ale na pewno tutaj wrócę jeszcze wiele razy i może kiedyś poznam jego tajemnice.

Maryla Weiss


KOT 11 - lipiec 2006
magazyn dla miłośników kotów.

Serwis Koci Dom powstał z myślą o kotach i zawiera zdjęcia kotów, porady jak opiekować się kotem, różności o kotach. 

Koci Dom - Ważne! Serwis Internetowy Koci Dom nie jest organizacją opieki nad zwierzętami i nie reprezentuje żadnje organizacji!

Koci Dom jest zaprzyjaźniony z Fundacją Canis. Zajrzyj do kącika adopcyjnego Fundacji Canis - może znajdziesz przyjaciela na całe życie.

Jako że Koci Dom nie jest schroniskiem ani organizacją nie ma żadnej możliwości pomocy finansowej, rzeczowej ani przyjmowania zwierząt.

Serwis Koci Dom  prowadzę sama, dlatego też nie mam możliwości zamieszczania ogłoszen o zwierzętach do adopcji.